wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział III Tom

-O. Gołąbeczki wróciły.- zaśmiał się Kastiel.
-Siedź cicho. Nie mam najmniejszej ochoty na rozmowę z tobą.- odparłam. Oczywiście już zdążyłam zaczerwienieć.
-To po co mnie zapraszałaś?- zapytał z zawadziacką miną.
-Żebyś grał, a nie gadał.- Wręczyłam mu kija, a drugiego podałam Arminowi. Usiadłam na miejscu Kastiela przez co nie miał wyboru jak grać. Po 10 minutach chłopcy skończyli grę, a Kastiel spojrzał na mnie szczęśliwy.
-I co dostanę za wygraną?- spytał, przyglądając mi się od góry do dołu.
-Nic ty zboku.- nie wiem kto to powiedział, ale zachichotałam.
-Z czego się tak śmiejesz?- Kastiel przyglądał mi się zdziwiony.- Jeszcze nie zdążyłem powiedzieć nic śmiesznego ani wrednego.
-Śmieję się z komentarza twojej wypowiedzi. Przyznać się, kto to powiedział?- popatrzyłam na wszystkich, jednak oni wyglądali na tak samo zaskoczonych jak Kastiel.
-Julio...- odezwała się Rozalia.- Nikt się nie odezwał.
-Jak to? Przecież słyszałam.
-Może po prostu w głowie ułożyłaś sobie odpowiedź na jego odzywki i zaczęłaś się z tego śmiać.- Powiedział Lysander, ale jakby sam nie był przekonany do tego co mówi.
-Nie... A zresztą pewnie masz rację.- lepiej nie drążyć tego tematu. Nie mam zamiaru wyjść na wariatkę.
-Ej, co powiecie na mały koncert? Rozalia wygadała się że macie zespół.- odezwał się Kentin.
-Jasne, czemu nie. To lepsze od ciągłego siedzenia w jednym miejscu.- poparł go Kastiel.
-Ale nie mamy perkusji.- powiedział ze smutkiem Armin.
-Mamy. Stoi u mnie w pokoju i nie mam pojęcia skąd się tam wzięła.- Kentin wyglądał na bardzo zdecydowanego. Bardzo się zmienił.
-Więc chodźmy do twojego pokoju!- powiedziałam, wstając ze swojego miejsca. Tym razem poczekałam na resztę. Weszliśmy do pokoju Kentina, przestawiliśmy stojące tam jeszcze pudła i ustawiliśmy się.- To co śpiewamy?- zapytałam.
-Zaśpiewaj tą nową!- krzyknął Armin, sadowiąc się za perkusją. Popatrzyłam na Kastiela, który kiwnął głową i na Lysandra, który bez słowa, ale z uśmiechem zajął miejsce obok dziewczyn na łóżku.
-Okej. Czyli chyba postanowione.- uśmiechnęłam się nieśmiało.- Piosenka nosi nazwę Nowy Ty, nowa ja.

Rzucone po mieszkaniu sny
Przegrane gry, zasłoni się kurtyną
Sformatujemy serca i zaczniemy żyć
Jak gdyby czas nie płynął
Wysyłam Tobie zaproszenie

Nowy Ty, nowa ja
Wszystko zdarzy się jeszcze raz
Tak jak na początku
Niech zauroczenie trwa
Nowy Ty, nowa ja
Talia nowych kart, nowa gra
Tak jak na początku
Poznać się raz jeszcze
Nowa ja,ja, nowy Ty,Ty,
Nowa ja,ja, nowy Ty,Ty,

Bo jeśli miałeś w sobie moc
Niejeden most budować nad rozstaniem
Zachowaj nas i wymień tło
Powtórzmy to jak pierwsze spotykanie
Wciąż aktualne zaproszenie

Nowy Ty, nowa ja
Wszystko zdarzy się jeszcze raz
Tak jak na początku
Niech zauroczenie trwa
Nowy Ty, nowa ja
Talia nowych kart, nowa gra
Tak jak na początku
Poznać się raz jeszcze
Nowa ja,ja, nowy Ty,Ty,
Nowa ja,ja, nowy Ty,Ty,

Nowy Ty, nowa ja
Wszystko zdarzy się jeszcze raz
Tak jak na początku
Niech zauroczenie trwa
Nowy Ty, nowa ja
Talia nowych kart, nowa gra
Tak jak na początku
Poznać się raz jeszcze
Nowa ja!

Nowy Ty, nowa ja
Wszystko zdarzy się jeszcze raz
Tak jak na początku
Niech zauroczenie trwa
Nowy Ty, nowa ja
Talia nowych kart, nowa gra
Tak jak na początku
Poznać się raz jeszcze
Nowa ja,ja, nowy Ty,Ty,
Nowa ja,ja, nowy Ty,Ty...


Odsunęłam się od mikrofonu i ukłoniłam się. Podbiegł do mnie Kentin i uściskał.
-Nie wiedziałem że mam taką utalentowaną siostrę.- powiedział ze śmiechem.
-Byłaś genialna!- usłyszałam tuż za sobą. Odwróciłam się, jednak nikogo nie zobaczyłam. To zaczyna być już nieco denerwujące.
-Halo! Julia! Słuchasz mnie?- zapytała Irys stając w moim polu widzenia.
-Co? Ah, przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłaś?
-Mówiłam, że ja z dziewczynami będziemy się już zbierać, spotkamy się jutro w szkole.
-Zabiorę się razem z nimi.- oznajmił Lysander.- Kastiel chodź. Podwieziesz nas.- Wymieniony chłopak prychnął.
-A co nóg nie macie?
-Rusz się!- powiedziała z poważną miną Rozalia i zaczęła ciągnąć czerwonowłosego do drzwi. Zanim minęli próg Roza posłała mi i Kentinowi uśmiech.- Do jutra!
-Do jutra.- odpowiedziałam. To teraz zostali tylko bliźniacy. Dosłownie.
-To co robimy?- zapytał Alexy rozkładając się na łóżku.
-Ej złaź! To moje łóżko!- krzyknął zdenerwowany Kentin.
-A co mi zrobisz, jeśli tego nie zrobię?- Alexy posłał mu szeroki uśmiech.
-Hm...- Kentin chwycił za poduszkę i uderzył niebieskowłosego w twarz.- To!
-To bolało! Mogłeś uprzedzić, że zamierz mnie walnąć!
-Ale wtedy nie byłoby to tak zabawne.
-Więc według ciebie to było śmieszne? Pozwól, że teraz ja cię rozśmieszę.- Alexy chwycił poduszkę, którą miał pod głową i uderzył Kentina w brzuch. Ja z Arminem staliśmy obok śmiejąc się z ich bitwy na poduszki. Spojrzałam na Armina w ostatniej chwili aby uniknąć poduszki, którą we mnie rzucił. Posłałam mu mordercze spojrzenie nie przestając się uśmiechać.
-To oznacza wojnę.- Chwyciłam poduszkę, którą przed chwilą rzucił i zaczęłam go gonić po całym domu. Muszę powiedzieć, że umie szybko uciekać. Po chwili zniknął mi z oczu. Zatrzymałam się zdyszana i rozejrzałam się. Mógł wejść do sypialni, kuchni lub dalej korytarzem do salonu. Postanowiłam sprawdzić w tym ostatnim pomieszczeniu. Na oknach wisiały długie, staromodne zasłony do ziemi. Przypatrzyłam się uważnie miejscu, gdzie firany stykały się z podłogą. Są! Czubki butów! Podeszłam cichutko do miejsca, gdzie prawdopodobnie stał Armin. Ścisnęłam mocniej poduszkę i odsunęłam zasłonę.
-Co do...?- wyszeptałam, gdy nikogo nie zobaczyłam. Ja chyba zaczynam wariować. Usiadłam ciężko na kanapie, zamknęłam oczy i zaczęłam odliczać od 10 w dół.
-Nie jest z tobą jeszcze tak źle. Ktoś inny pewnie już by wyrywał sobie włosy z głowy.- znów szept, tuż obok mojego ucha. Otworzyłam oczy i odwróciłam się gwałtownie.- Eh. Mogłabyś się wreszcie nauczyć. Nie zobaczysz mnie! Uspokój się wreszcie.
-Ki... Kim jesteś?- zapytałam zlękniona.
-Oh, czyli jednak mnie słyszysz. Póki się nie odezwałaś, miałem wątpliwości. Ha, ha, Cyrus nigdy mi nie uwierzy.
-Zadałam ci pytanie. Kim jesteś?- zapytałam ponownie mocniejszym nieco głosem.
-Niedługo się dowiesz. W sumie to mam zakaz rozmowy z tobą. Miałem cię tylko obserwować.
-Ale dlaczego?- byłam coraz bardziej ciekawa, co powie mi ten głos. Nawet jeśli jest tylko moim wymysłem.
-Dowiesz się w swoim czasie.
-Czyli kiedy?
-Kiedy nadejdzie odpowiedni czas.-zawyłam ze zdenerwowania i zniecierpliwienia.
-Czemu nie powiesz mi dokładnie?
-Bo sam tego nie wiem! Jasne?
-A... Ale jak to nie wiesz?
-Normalnie.- głos wydawał się obrażony.
-Dobra, przepraszam. Tylko nie odchodź!
-To nie twoja wina.- odparł niechętnie głos.- To Cyrus nie chce mi nic powiedzieć.
-A swoje imię znasz, prawda?
-Znam.
-Mogę je poznać?
-Nie.
-Czemu?!
-Bo nie.- Gdyby mógł pewnie pokazałby mi język. On robi się coraz bardziej nieznośny.
-To jak mam się do ciebie zwracać. Bo na razie masz miano głosu, ale jak sądzę tylko głosem nie jesteś.
-Owszem nie jestem. Jeśli tak bardzo ci zależy to mów mi Tom.
-To twoje prawdziwe imię?
-Nie, ale zawsze mi się podobało.
-Dobra niech stracę... Tom.
-Julia? Z kim rozmawiasz?- do salonu wszedł Armin rozglądając się po pomieszczeniu.
-Z nikim. Czasem tak mam, że gadam sama ze sobą.- Rzuciłam w chłopaka poduszką, którą wciąż trzymałam w dłoniach. Wyszczerzyłam się do niego i powiedziałam:- Widzisz? I tak cię to nie ominęło, więc po co było uciekać?
-Żebym mógł popatrzeć jak przebierasz tymi krótkimi nogami.
-Ah, niech ja cię tylko złapię, to mnie popamiętasz!- rzuciłam się za nim w pogoń. Tym razem wyraźnie widziałam i słyszałam w którą stronę pobiegł. Pognałam za nim schodami na górę i skręciłam do mojego pokoju. Tym razem jestem pewna, że tam jest. Weszłam do środka, jednak nikogo nie zobaczyłam. Nagle ktoś złapał mnie w pasie od tyłu.
-AAAAAAAAAAAAA!- krzyknęłam przerażona i próbowałam uwolnić się z uścisku. Nagle do pokoju wbiegli Alexy i Kentin zapalając światło. Jak wielka była moja ulga, gdy zobaczyłam, że to tylko Armin, który teraz stał dwa metry ode mnie trzymając uniesione ręce.
-Nigdy. Więcej. Mnie. Tak. Nie. Strasz!- wyrzuciłam się, robiąc długie przerwy między wyrazami. Za dużo, za dużo, za dużo jak na jedną osobę.- Jutro Was przeproszę, a teraz wynocha! Chce być SAMA.- Wyraźnie zaakcentowałam ostatnie słowo. Kiedy chłopcy wyszli, padłam na łóżko. Zanim popłynęłam w objęcia Morfeusza, wyszeptałam jeszcze:
-Tom, to dotyczyło również ciebie. Wyjdź.
---------------------

I jak? Podobało się? Mam taką nadzieję. Jeśli są jakieś niejasności, proszę pisać w komentarzach, spróbuję je wyjaśnić :)
Cóż, a tak z innej beczki. Macie jakieś pomysły na imię do bierzmowania? Mam jakiś tydzień żeby wybrać, więc proszę o pomoc xd