poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział X

-Witaj księżniczko.- powtórzył nieznajomy wpatrując się we mnie. Był on dość wysokim, na oko 40-letnim, mężczyzną z krótko obciętymi czarnymi włosami. Ubrany był w czarny, dopasowany garnitur. Jakim cudem nie jest mu w nim gorąco?
-Dzień dobry.- przywitałam się, przyglądając mu się badawczo. Mężczyzna chwycił moją wyciągnięcie tą rękę i pocałował wierzch mojej dłoni, intensywnie patrząc w moje oczy. Odsunął się delikatnie i posłał mi piękny uśmiech.
-Cieszę się, że w końcu mogę cię poznać. Dość długo to trwało.- odezwał się patrząc znacząco na Adama, potem zwrócił się do niego.- Może byś nas przedstawił?- Adam prychnął zdenerwowany. Nie wiem o co mu chodzi. Podoba mi się ten nieznajomy. Było w nim coś... magicznego.
-Julia, Cyrus. Cyrus, Julia. Zadowolony?- powiedział dość szybko chłopak.
-Bardzo.- Cyrus uśmiechnął się szelmowskim uśmiechem.- Chyba powinniśmy już ruszać . Nie chcemy przecież się spóźnić.
-Ruszajmy więc.- rzekłam. Cyrus podał mi ramię z którego z chęcią skorzystałam. Kątem oka widziałam Adama, który wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć. Dziwne. Postanowiłam nie zwracać na niego zbytniej uwagi, aż się uspokoi. Hm... Cyrus. Gdzieś już słyszałam to imię. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Po kilku minutach dotarliśmy do koloseum. Ujrzałam kolejkę przy wejściu i chciałam w niej stanąć jednak Cyrus zatrzymał mnie.
-O nie, nie. Nie będziesz przecież stać. My mamy specjalne wejście.- trzymając rękę na moich plecach lekko pokierował mnie trochę dalej, do wręcz niezauważalnych drzwi. Otworzył je przede mną i mogłam wejść do środka.- Poczekaj tu na mnie.- powiedział i oddalił się w stronę stolika, przy którym siedziało siedmiu starszych mężczyzn. Każdy z nich miał po kilka teczek wypełnionych papierami. Zostałam sama z Adamem. Nagle jakoś dziwnie czułam się w jego towarzystwie.
-Nie ufaj mu.- powiedział tuż nad moim uchem.
-Niby czemu?- zapytałam nie rozumiejąc absolutnie jego zachowania.
-Po prostu nie ufaj. Nie jest taki, jaki się wydaje.
-A co z Tobą? Okłamywałeś mnie i ostrzegałeś przed samym sobą! Nie sądzisz że to lekka hipokryzja?
-Byłem do tego zmuszony. Nie zapominaj o tym.
-Ta, jasne.- powiedziałam lekceważąco. Adam złapał mnie za ramiona, obrócił mną, spojrzał w moje oczy i powiedział:
-Gdyby jedyną możliwością, aby wrócić do rodziny, było sprowadzenie tutaj jakiegoś chłopaka, który możliwie po kilku dniach wróci do domu, co byś zrobiła na moim miejscu?
-Ja... Sama nie wiem. Co nie zmienia faktu, że mam prawo się na ciebie złościć.- skrzyżowałam ramiona na piersi i zrobiłam obrażoną minę. Chłopak przejechał ręką po twarzy i jej wyraz zmienił się. Teraz był współczujący.
-Przepraszam. Wiem że ci ciężko, ale ja siedzę tu już 5 lat i mogło mi trochę odbić przez ten czas.- Adam podrapał się po karku skruszony, a ja oniemiałam.
-5 lat?- szepnęłam nie dowierzając.
-Taa... Własna głupota mnie tu sprowadziła.
-Co się stało?
-Byłem młody, głupi i lekko podpity. Byliśmy nad jeziorem i urządziliśmy sobie skoki do wody. Skakałem jako pierwszy, chciałem się popisać i skoczyłem na główkę... Kilka centymetrów dalej i pewnie bym zginął. Pod wodą były stare belki z dość ostrymi krańcami, na jeden z nich się nadziałem, ale na szczęście nie przebiły czaszki. Chociaż co to za życie? I tak bym pewnie tutaj trafił, bądź w podobne miejsce bez tego beznadziejnego czekania.- zamilkł i zapatrzył się w jakiś punkt ponad moją głową. Nie odezwałam się ani słowem, ale przywarłam do niego. Po chwili poczułam jak jego ręce wędrują na moje plecy.
-Zobaczysz, za kilka godzin oboje znów będziemy wśród bliskich.- szepnęłam.- I zrobię wszystko, aby do tego doszło.
-Ekhem.- usłyszałam wymuszony kaszel za moimi plecami. Oderwałam się od Adama i spojrzałam na... całkowicie nieznanego mi chłopaka.- Czy moglibyście przestać? Jesteśmy tu w bardzo ważnej sprawie i nikt nie ma ochoty patrzeć jak się obściskujecie. To nie profesjonale.- Po tych słowach, przeszedł koło na nas i ruszył schodami na górę zapewne w poszukiwaniu swojego miejsca. Patrzyłam za nim zaskoczona, po czym wybuchnęłam śmiechem.
-Gdzie ten Cyrus, chce już iść na miejsce, zanim ktoś jeszcze do nas podejdzie.- powiedziałam, nie mogąc przestać się uśmiechać, pamiętając o absurdzie wcześniejszej sytuacji. Miałam chwilę czasu, aby rozejrzeć się w miejscu gdzie jestem. Cóż... wydawało mi się, że jestem w greckim teatrze, które kiedyś budowali. Siedzenia były ustawione w półkolu w sposób schodkowy, dzięki temu każdy mógł widzieć wielki stół, do którego podszedł Cyrus. Po kilkunastu sekundach nasz tajemniczy znajomy powrócił do nas, uśmiechając się do mnie czarująco.
-Wszystko już załatwione. Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać. A teraz zapraszam na miejsce.- z tymi słowami podał mi kartę, na której miałam napisane, na którym miejscu mam usiąść.
-Rząd E, miejsca 23 i 24.- przeczytałam, po czym spojrzałam na niego pytająco.
-Idźcie tymi schodami.- rzekł Cyrus wskazując na schody, na których zniknął ten dziwny chłopak.- Następnie skręćcie w lewo. Jestem pewien, że uda wam się trafić na miejsce. Niestety, nie mogę ci towarzyszyć.- Poruszył głową w stronę stołu na środku.- Znajdę cię później.- ponownie chwycił moją dłoń i ucałował jej wierzch, mruknął do mnie i powrócił do swoich towarzyszy.
Zgodnie z jego wskazówkami, ruszyliśmy na swoje miejsce. W miarę jak zbliżaliśmy się do celu coraz głośniej słyszeliśmy krzyki. Ktoś ostro się kłócił. Skręciłam w naszą alejkę i ujrzałam chłopaka, który wcześniej zwrócił nam uwagę i różowowłosą dziewczynę. To oni byli źródłem hałasu.
-Mówiłam ci żebyś się nie oddalał!- krzyczała dziewczyna mocno gestykulując.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić! Nie pisałem się na to.- oboje wyglądają na mocno wkurzonych.
-Hej, hej. Spokój.- próbował uspokoić ich Adam, mijając mnie i stając między nimi.- Maggie uspokój się!- Maggie, jak ją nazwał Adam, opuściła ręce i patrzyła na chłopaka wciąż z wściekłością w oczach.
-Czemu akurat MI musiał przypaść taki ktoś?- uniosła oczy ku niebu i opadła na swoje miejsce.- Siadaj i nie rób wiochy. I tak już jestem towarzysko skończona.- rzuciła do swojego towarzysza niedoli. W tym czasie ja przyjrzałam mu się bliżej. Miał czarne, krótkie włosy i równie ciemne oczy ukryte częściowo za oprawkami okularów. Kolejnym elementem, który zauważyłam była jego straszna kościstość. Dziewczyna natomiast zwracała uwagę swoimi różowymi włosami, a następnie bardzo dobrze zbudowanym ciałem. Zapewne zanim tu trafiła była sportsmenką. Przeszłam obok nich i okazało się, że byłam skazana na siedzenie obok Kostka, jak w myślach nazwałam niedoszłego kolegę. Adam usiadł po mojej prawicy. Odwróciłam głowę w lewą stronę i spojrzałam na siedzącego tam chłopaka.
-Cześć.- przywitałam się, próbując wywołać przyjazny uśmiech na twarz.- Jestem Julia.- chłopak spojrzał na moją wyciągniętą rękę, następnie uważnie przyjrzał się mojej twarzy. Z wyższością potrząsnął moją ręką i odwracając głowę powiedział tylko:
-Daniel.- Cóż można to uznać za sukces. Kiedy chciałam zapytać się Adama o Maggie, na podium wszedł mężczyzna i podniósł ręce do góry. W tym momencie wszystkie rozmowy ucichły i każdy skupił się na tym co dzieje się na scenie.
-Witam serdecznie wszystkich tu zgromadzonych. Połowa z Was mnie znam, druga połowa nie, jednak ja znam Was wszystkich. Może na początku przedstawie się. Nazywam się Teodor IV i jestem przewodnicząym Ligi. Jak zapewne wiecie Liga to stowarzyszenie półżywych, umarłych i istot boskich które zajmuje się zachowanie równowagi i spokoju w obu światach. A chodzi o świat ludzi i umarłych. Aktualnie znajdujecie się mędzy nimi w miejscu, które my lubimy nazywać poczekalnią. I teraz dochodzimy do tego czemu tu jesteście. Jesteście najlepszymi z najlepszych, wybraliśmy z Was spośród Waszych rówieśników. Kazdy z Was ma cechy, które mogą się nam przydać. Do czego zapytacie. Światy są zarożone i tylko z Waszą pomocą zdołamy ich powstrzymać. Ale nie martwcie się. Większość z Was wróci do swoich rodzin  ciągu kilku najbliższych godzin. Albowiem tylko dwoje z Was wraz ze swoimi opiekunami będzie miało ten zaszczyt walczyć ze Złem, które nadciąga. Osoby te wyłonimy w drodze losowania, ponieważ nie da się wybrać spośród tylu wspaniałych kandydatów. A oto- rzekł mężczyzna odsuwając się lekko w prawą stronę.- Wasze przeznaczenie.
Na miejscu na którym przed chwilą stał Teodor IV stanął Cyrus trzymając wielki czubiasty kapelusz odwrócony do góry dnem.
-Losowane odbędzie się w tradycyjny sposób. W ten sposób nikt nie będzie mógł sfałszować wyboru.- powiedział Cyrus kierując na mnie spojrzenie. Z nie wiadomych powodów przeszedł mnie zimny dreszcz.- Tak więc zaczynajmy. W kapeluszu przede mną znajdują się wasze imiona i nazwiska. Z tych wszystkich wylosuję dwa. Poproszę aby te osoby wyszły wtedy do nas na scenę razem z opiekunami.- Przez cały ten czas Cyrus patrzył prosto na mnie. Nie mam pojęcia, jakim cudem mnie wypatrzył w tym tłumie, ale teraz w głowie miałam tylko jedną myśl. Błagam niech tam nie będzie mojego nazwiska.
Cyrus w końcu oderwał wzrok ode mnie i skupił się na losowaniu. Sięgnął ręką i już po sekundzie wyciągnął ją z kapelusza z karteczką w dłoni. Nie spiesząc się otworzył ją i przez chwilę przyglądał się nazwisku, a następnie odczytał na głos.
-Daniel Lu.- odetchnęłam z ulgą. Prawdopodobieństwo że zostanę wybrana zmniejszyło się. Zaciekawiona wzrokiem zaczęłam szukać tego ,,szczęściarza,, który został wybrany. Zdumiłam się, kiedy ten chuderlawy człowieczek siedzacy obok mnie podniósł się z miejsca, a tuż za nim Maggie.
-Że tez mnie musiało się to przytrafić. Zamorduję go, zanim zdążymy cokolwiek zrobić. - mruczała dziewczyna pod nosem. Daniel wygladał jakby stracił całą pewność siebie, jednak mimo tego schodził po schodach z uniesioną wysoko głową. Buc jest bucem i zawsze bucem już będzie. Stanęli obok Cyrusa i Teodora.
-Świetnie.- rzekł Teodor klaskając w ręce.- Teraz moja kolej.- włożył rękę do kapelusza i długo poruszał nią między kartkami. wstrzymałam oddech nie mogąc wytrzymać napięcia. Adam znalazł moją dłoń  ścisnął ją dodając mi otuchy. W końcu ręka opuściła kapelusz i jednym machnięciem otworzyła kartkę. Teodor IV uśmiechnął się do zebranych i odczytał zapisane na niej dwa słowa, których najbardziej bałam się usłyszeć.
-Julia Ward.
----------------------------------
Cześć ludziska. Dawno mnie tu nie było. To już prawie cały rok, ale jak widać (mam nadzieję) nie wyszłam zbytnio z prawy. Nie mam co obiecywać, że rozdziały będą częściej i że będę czytać co wy piszecie, bo tylko okłamywałabym siebie i Was a tego nie chcę. Jestem w trakcie pisania czegoś... ciekawego, ale zapewne opublikuję to tylko jeśli uda mi się napisać go do końca. Wspomnę tylko, że tym razem nie będzie żadnych innych światów, smoków, wróżek ani niczego co związane jest z fantastyką.
Kurcze, jak na kogoś wracającego z zaswiatów mam zaskakująco mało do napisania. Ale cóż, taka już moja natura. Każdy komentarz (nawet negatywny) będzie dla mnie darem z niebios, więc bardzo o nie proszę. Nie przedłóżając dziękuję czytelniku, że dotarłeś aż do tego momentu. Jeszcze raz wielkie dzięki i do następnego rozdziału (na tym czy innym blogu ;))