------------------------------------
-Gdzie byłaś?- zapytał Kentin podczas obiadu. Wiedziałam, że nie wytrzyma i w końcu zada to pytanie. Kiedy wróciłam do domu, siedział w salonie przed telewizorem, ale wyraźnie pogrążony w swoich myślach. Po jakieś minucie zauważył moją obecność i bez słowa ruszył do kuchni podgrzać makaron, który zrobił wcześniej i całkowicie już ostygł.- Czekałem.
-Wiem. Przepraszam. Powinnam cię uprzedzić...- powiedziałam wpatrując się w blat.
-Więc gdzie byłaś?- zapytał ponownie.
-W księgarni...
-To tam tak się spieszyłaś?- zdziwił się Kentin.- Normalnie nie poznaję cię.
-Ty się zmieniłeś i ja się zmieniłam. Trochę czasu przecież minęło.- odpowiedziałam, powoli przeżuwając makaron. Kentin walczył ze sobą wewnętrznie, aż w końcu wypalił:
-Armin cię szukał.- spojrzałam na niego zaskoczona i szczęśliwa, jednak szybko przybrałam zwyczajną minę i powiedziałam obojętnym głosem:
-Tak? A co chciał?
-Podobno mieliście pogadać.- powiedział.
-Podobno.
-Bardzo nalegał.
-I?
-Wyglądał, jakby naprawdę mu zależało.
-Gdyby mu zależało, to by przyszedł na umówione spotkanie.
-Czyli jednak byliście umówieni.
-Byliśmy, ale co z tego?- Podniosłam się z miejsca i zaniosłam naczynia do zlewu. Oparłam się o krawędź blatu i zamknęłam oczy.
-Powiedziałem, żeby przyszedł dzisiaj do nas do domu.- odwróciłam się do niego zdenerwowana.
-Czy ktoś kazał ci się wtrącać w nie swoje sprawy?- krzyknęłam.- Jesteś tu niecały dzień, a rządzisz się jakbyś był tu jakiś miesiąc! Nie masz o niczym pojęcia, jasne?!- oddychałam ciężko wpatrzona w zielone oczy chłopaka. Kentin wstał powoli, w takim samym tempie podszedł do mnie i delikatnie mnie przytulił. Nagle poczułam, że to właśnie to, czego mi było trzeba. Wtuliłam się w niego i poczułam płynące po moich policzkach łzy.
-Może jestem tu tylko jeden dzień, ale jestem dobrym obserwatorem.- odezwał się po chwili milczenia, uważnie dobierając słowa.- Widziałem cię wtedy na korytarzu, jak podekscytowana czekałaś na kogoś i jak posmutniałaś zobaczywszy kogoś, spojrzałem więc w tamtą stronę i ujrzałem Armina rozmawiającego z Irys. Kiedy znów spojrzałem na miejsce, gdzie siedziałaś, ciebie już nie było. Przypomniałem sobie jeszcze naszą wczorajszą rozmowę i połączyłem elementy układanki... Szkoda tylko, że tak szybko oceniłaś tego chłopaka.
-Czemu?- zapytałam, trochę już uspokojona.
-Jakąś minutę po twoim zniknięciu Armin oddalił się od... Irys? Dobrze zapamiętałem imię? No nieważne. W każdym razie ruszył w stronę, gdzie jeszcze przed chwilą siedziałaś. Rozglądał się, nawet pytał ludzi, czy cię nie widzieli. Podszedł też do mnie pytał się, gdzie mogę cię znaleźć.
-Na-naprawdę?- spytałam z niedowierzaniem. Zależy mu na mnie?
-Oczywiście.- odparł i umilkł na chwilę.- Przyjmiesz go?
-Nie wiem... Muszę się jeszcze nad tym zastanowić. Musi wiedzieć, że trzeba o mnie trochę zawalczyć.- powiedziałam, uśmiechając się lekko.
-Tylko nie przesadź, dobra?
-Dobra.- odpowiedziałam i w końcu odsunęłam się od niego. Grzbietem dłoni wytarłam twarz, ale jeszcze bardziej rozmazałam makijaż. Wyglądam teraz pewnie jak potwór. Zajęliśmy się zmywaniem naczyń, kiedy ktoś do mnie zadzwonił. Wytarłam ręce i oddaliłam się do salonu. Nieznany numer. Odebrałam.
-Halo?
-Witaj, poznaliśmy się dzisiaj w księgarni...
-Kto mówi?
-Adam.
-A, tak pamiętam. Coś się stało?
-Obiecałem, że zadzwonię, więc to robię. Co powiesz na lody? Ja stawiam.
-Z wielką chęcią, ale jestem dzisiaj zajęta...
-Jutro o 17?
-Jasne. Spotkajmy się przy księgarni.
-Oczywiście. Do zobaczenia.
-Pa. Do jutra.- rozłączyłam się i przycisnęłam telefon do piersi. Co ja robię? Ja nawet go nie znam! Może odwołam to spotkanie? Co ja mam robić?
-Nic nie odwołuj.- usłyszałam tuż obok siebie. Ten głos...
-Tom!- krzyknęłam uradowana.- Gdybym cię zobaczyła to z chęcią bym cię przytuliła, a później uderzyła za zostawienie mnie na cały dzień! Nawet nie wiesz, jak bardzo cię potrzebowałam...
-Wiem.- uciął mój wywód.
-Wiesz?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Wiem. Ciągle słyszę twoje myśli i choć zakazano mi z tobą rozmawiać, musiałem się odezwać.
-Chwila... Jak to słyszysz moje myśli?
-Telepatia.- odparł znudzony.
-Chyba nie rozumiem...
-Już niedługo wszystko zrozumiesz.- I znowu poczułam tą dziwną pustkę. Odszedł.
-Kentin!- krzyknęłam, tak aby mnie usłyszał.
-Tak?-odkrzyknął.
-O której przychodzi Armin?
-Powiedziałem, aby przyszedł o !7.
-Dzięki.- mam teraz co robić. Później będę zastanawiać się co robić z Tomem. Czas się uszykować. Usiadłam przed lustrem w swoim pokoju i zaczęłam nakładać makijaż. Pociągnęłam oczy kredką, podkręciłam brwi i pomalowałam usta czerwoną szminką. Z szafy wyciągnęłam białą bluzkę z napisem "I ♥ New York" i czerwone spodnie. Do tego wzięłam jeszcze czarne baleriny. W pełnym stroju i makijażu usiadłam na łóżku i czekałam.
Powinien się zjawić za jakieś 5 minut. Chwyciłam telefon i zaczęłam grać w węża, jednak odpuściłam po pierwszej przegranej.
4 minuty.
Uruchomiłam komputer i sprawdziłam, czy jest ktoś znajomy na GG. Nikogo. Wyłączyłam komputer.
3 minuty.
Wzięłam w ręce notatnik i machałam długopisem nad kartkę z myślą że coś wymyślę. Pustka. Odłożyłam notatnik.
2 minuty.
Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Oddycham głęboko. To zwykłe spotkanie, czym ja się przejmuję? Przyjdzie, przeprosi, wyjdzie i będzie po wszystkim.
1 minuta.
Otworzyłam oczy i wstałam. Zaczęłam chodzić po pokoju, ciągle wyglądając przez okno.
Już czas.
Zatrzymałam się i próbowałam wyszukać dźwięku kroków na chodniku. Cicho podeszłam do okna i wyglądałam czarnej czupryny.
Spóźnia się.
Spokojne, Julia. spokojnie. Jak się trochę spóźni, nic się nie stanie. Oparłam brodę na dłoniach i zapatrzyłam się w horyzont. Czułam jak moje powieki stają się coraz cięższe i cięższe i cięższe.
Stałam w jakimś pomieszczeniu. Nie mam pojęcia w jakim, bo wszystkie kontury i kształty były zamazane. Do tego w rozpoznaniu miejsca przeszkadzała biel bijąca od ścian. Spojrzałam na swoje dłonie. Były wyraźnie i nie było na nich żadnego pierścienia, który mogłabym zdjąć. Czułam się jak Frodo, gdy zakładał pierścień. Dziwny wiatr szarpał moje ubrania na wszystkie strony. Nagle z bieli wyłoniła się ciemniejsza postać, jednak zamazana jak wszystko inne. Istota stanęła w odległości kilku kroków ode mnie, tak, że mogłam rozpoznać męską sylwetkę, nie widząc twarzy. Wydawało mi się, że biel trochę zbladła i mogłam rozpoznać kolor włosów. Blond. Nagle uświadomiłam sobie, że ta postać stała wtedy u mnie w pokoju.
-Tom.- szepnęłam. Wyciągnęłam rękę i zrobiłam krok w jego stronę.
-Stój!- krzyknął.- Nie podchodź. Nie możesz.
-Ale...
-Nie.- uciął.- Przepraszam. Niedługo wszystko zrozumiesz, ale jeszcze nie nadszedł ten czas.- Poczułam, że wiatr wieje teraz tylko z jednej strony. Od strony chłopaka, odpychając mnie. Próbowałam zrobić jeszcze jeden krok, ale straciłam równowagę. Wiatr ciągnął mnie teraz z sobą, a ja czułam, że poruszam się coraz szybciej i szybciej. Kiedy Tom został tylko małą plamką, usłyszałam jeszcze krzyk, który wydawał się dla mnie szeptem:
-Uważaj na pewną osobę z brązowymi oczami! Trzymaj się od niego z daleka!
Otworzyłam gwałtownie oczy i zachwiałam się na krześle, w ostatniej chwili łapiąc równowagę. Uff, mało brakowało. Spojrzałam na zegarek. 17:48. Ładnie, przespałam prawie godzinę. Nagle coś sobie przypomniałam. Armin! Nie przyszedł. Obudziłby mnie przecież... Poczułam, jak łzy, jedna po drugiej, zaczynają wypływać z moich oczu. Zawiódł mnie już dzisiaj drugi raz. Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku, wtulając twarz w poduszkę. Jestem beznadziejna. Będę ryczeć z powodu jakiegoś głupka, który ma mnie gdzieś? Niedoczekanie jego. Mimo to nie potrafiłam się pozbierać. Telefon leżał obok mnie na łóżku, gdy usłyszałam ciche dźwięki piosenki...
Gdy ból obezwładnia
Kiedy boisz się być sam
Życie ucieka przez palce
Kiedy wszystko jest nie tak
Kiedy stoisz w miejscu
I nie ma dokąd iść
Przyjaciele
Tak naprawdę nie ma ich
W me senne noce, senne dni
Gdy milczy telefon, nikt nie puka do drzwi
W bezsenne noce, tylko Ty
Możesz zapukać do moich drzwi
Nie trać wiary, nie opadaj z sił
Jestem z Tobą, tam gdzie Ty
By rozproszyć smutne dni
Jestem z Tobą, tam gdzie Ty
Gdy z walizką marzeń
Na rozstaju będziesz dróg
Niech spalone słońce usta
Schłodzi brzmienie prostych słów
Gdy ból obezwładnia
Gdy boisz się być się sam
Życie ucieka
Kiedy wszystko jest nie tak
W me senne noce, senne dni
Gdy milczy telefon, nikt nie puka do drzwi
W bezsenne noce, tylko Ty
Możesz zapukać do moich drzwi
Nie trać wiary, nie opadaj z sił
Jestem z Tobą, tam gdzie Ty
By rozproszyć smutne dni
Jestem z Tobą, tam gdzie Ty
Nie mam takiej piosenki. Słyszę ją pierwszy raz w życiu, ale zamiast przestraszyć się, uśmiecham się.
-Dziękuję Tom.- szepnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam policzki, aby usunąć czarne smugi po spływającym tuszu i ułożyłam włosy. Zerknęłam jeszcze w lustro i poszłam do pokoju Kentina. Zapukałam cicho w drzwi, jednak odpowiedziała mi tylko cisza. Weszłam do środka, jednak nikogo tam nie było, z wyjątkiem kota. Wzięłam Rudą na ręce i usiadłam oparta o ścianę. Kotka wpychała mi łepek pod rękę, prosząc o głaskanie. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i odebrałam go.
-Halo?
-Hej. Tu Roza. Mam dla ciebie świetną wiadomość!
-Tak? A jaką?
-Pamiętasz, jak mówiłaś, że chciałabyś być niezależną i pracować?
-Owszem pamiętam. Chciałam znaleźć sobie coś na popołudnia.
-Więc... Załatwiłam ci pracę!
-Naprawdę?! O Boże, dzięki Roza!
-Bogiem jeszcze nie jestem, ale kto wie.
-A gdzie miałabym pracować?
-W parku linowym, jako instruktor. Mój wujek jest właścicielem, więc nie było żadnych problemów. A teraz bądź mi wdzięczna.
-Rozalio, jestem ci wdzięczna do końca życia.
-I trzymam cię za słowo. Teraz muszę kończyć, bo jadę z Leo na weekend do jego rodziców i jeszcze się nie spakowałam!
-Dzisiaj jest środa.
-No właśnie! To moja pierwsza wizyta u nich, więc muszę zrobić dobre wrażenie.
-Pamiętaj, aby nie brać szpilek. Na wsi raczej ci się nie przydadzą.
-Eh, ja chyba nie dam rady! Mogłabyś mi pomóc jutro?
-Na jutro jestem już umówiona.
-Oh, szkoda. Chwila. Jesteś umówiona? Z kim? Znam go?
-Czy ja mówiłam, że to chłopak?
-Nie, ale poznałam po twoim głosie. No. Opowiadaj.
-Nazywa się Adam i mieszka w akademiku, w centrum. Poznaliśmy się dzisiaj w księgarni i umówiliśmy się jutro na lody.
-Przystojny?
-Nieziemsko przystojny.
-Czekaj, a ty przypadkiem nie kręcisz z Arminem?
-To już nie mogę kogoś poznać?! Nie jesteśmy razem, więc wcale nie muszę się ograniczać!
-Ej, ej. Coś ty taka nerwowa?
-To przez Armina. Palant. Jutro ci wszystko opowiem.
-Żyć bym ci nie dała, gdybyś mi nie opowiedziała! Pa!
-Do jutra.- rozłączyłam się i schowałam telefon. W tym czasie kotka zasnęła mi na kolanach. Wyglądała tak słodko, że nie miałam siły ją budzić. Oparłam głowę o ścianę i przymknęłam powieki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, wsłuchana w miarowe mruczenie Rudej. Tym razem bez dziwnych snów.
---------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :)
Oraz, że za długie czekanie udobruchałam Was (moim zdaniem) długim rozdziałem ;3 Oczywiście w długości jeszcze daleko mi do Agi, ale zawsze coś xd
Ej, zauważyliście że już blisko do 2 tysięcy wyświetleń? Sama nie wierzę, że aż tyle tutaj wchodzicie :D
W zakładce bohaterowie macie fotkę Adama, zapraszam do zapoznania się z nią i jeszcze raz zapraszam do zakładki "Przebudzenie".
W zakładce bohaterowie macie fotkę Adama, zapraszam do zapoznania się z nią i jeszcze raz zapraszam do zakładki "Przebudzenie".
I teraz zadbam o prawa autorskie:
Uwaga! Wszelkie możliwe podobieństwa do jakichkolwiek innych blogów są całkowicie przypadkowe! Więc do sądu mnie wysłać nie możecie xd
Dziękuję za uwagę i do następnego! :D