poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział IV Pierwszy dzień w szkole

Mam nadzieję, że nie odczułyście tak długiego okresu czasu i wybaczycie mi że ten rozdział będzie troszkę nudny. Nie chce od razu wprowadzać całej akcji, bo zbyt szybko stracę wenę do opowieści. Także podtrzymam Was jeszcze w niepewności odnoście Toma xD
Zapraszam więc na kolejny nudny jak flaki z olejem rozdział-zapychacz.
----------------------------------
Rano obudziłam się z jaśniejszym umysłem i z o wiele lepszym humorem. Podeszłam do szafy i zajrzałam do jej wnętrza.
-Hej Tom, jak myślisz w co mam się ubrać?- gadam z głosem, który nie istnieje. Nie sądziłam, że jest ze mną aż tak źle.
-Nie mam pojęcia. Sama coś wybierz.- odpowiedział. Już powoli zaczynam się przyzwyczajać do niego. Chyba potrzebuję psychologa. A najlepiej psychiatry.
-Skoro i tak będziesz wszędzie ze mną łaził, to mógłbyś się chociaż do czegoś przydać.
-Nie znam się na tych rzeczach.- bronił się Tom.
-Jasne, najlepiej tak powiedzieć. Po co się wysilać?- zrobiłam obrażoną minę i skrzyżowałam ręce na piersi.
-No nie dąsaj się już. Razem coś wymyślimy tylko zacznij od czegoś.- ha ha! Wiedziałam, że zmieni zdanie. Żaden chłopak nie wytrzyma długo focha kobiety. Uśmiechnęłam się do swoich myśli i chwyciłam swoe lubione ciemne dżinsy.
-Może być?- zapytałam.
-Hm... Tak. Chyba tak. Załóż jeszcze białą bokserkę, czarną marynarkę i białe buty.- odparł po chwili zastanowienia.
-Nie będzie mi za gorąco w czarnym?- spojrzałam przez okno, które jest naprzeciwko mojego łóżka.- Słońce świeci.
-Nie. Zimno będzie. Zobaczysz, będziesz mi dziękować za tą informację.- powiedział z dumą w głosie.
-A ty niby skąd wiesz, że będzie zimno?
-Po prostu wiem.
-Twoje odpowiedzi są dość denerwujące, wiesz o tym, prawda?- spytałam z irytacją.
-Wiem.- odpowiedział jak gdyby nic.- Ale co ja poradzę, że nic nie mogę ci zdradzić, bo cały plan się rypnie.
-Chwila, o jakim planie mówisz?- podchwyciłam.
-Nic więcej ci nie powiem!- krzyknął i zamilkł.
-Tchórz!- krzyknęłam, rozglądając się po pokoju. Nagle uświadomiłam sobie jak musiałam wyglądać. Nikt z wyjątkiem mnie nie słyszy go, więc ktoś z boku pomyślałby że kłócę się z sobą lub z powietrzem. Uspokoiłam się i odezwałam się ponownie, prawie szeptem.
-Tom? Tom, błagam nie rób mi tego i powiedz coś. Obiecuję, że nie będę więcej pytać o żaden plan, czegokolwiek on dotyczy.
-Obiecujesz?- usłyszałam, tylko że tym razem głos dochodził z boku, a nie jak zawsze z tyłu. Nie odwróciłam głowy, bo wiem, że denerwowało to Toma, ale spojrzałam w tamtą stronę kątem oka. Prawie podskoczyłam, gdy ujrzałam sylwetkę jakiegoś chłopaka. Odwróciłam wtedy całą głowę, jednak nikogo już tam nie było. Jedyne co zdążyłam zauważyć to blond włosy.- Hej, Julia? Zbladłaś jakbyś zobaczyła ducha?- zaśmiał się Tom.
-Bo chyba właśnie zobaczyłam...
-Co? O czym ty mówisz?- głos wrócił na swoje stare miejsce, tuż za uchem.
-Usłyszałam twój głos z boku i zerknęłam tam... Zobaczyłam chyba... ciebie.
-Ale to niemożliwe!- krzyknął głos.
-Myślisz, że mi łatwo w to uwierzyć? Sprawy nadprzyrodzone zostawiam na chwilę na bok. Tom, zostać tu na chwilę, idę się przebrać, więc za żadne skarby za mną nie idź!- nie czekając na odpowiedź ruszyłam do pomieszczenia o którym wspomniałam. Ubrałam się, uczesałam oraz zrobiłam sobie lekki makijaż, w którym przeważała biel. Wróciłam do pokoju i zaczęłam pakować książki, rozpoczynając ponownie konwersację.
-Muszę chyba przeprosić za wczoraj. Może zrobię ulubioną jajecznicę Kena?... Kentina. Nie mogę się przyzwyczaić do tego imienia. Tom, jak myślisz? Dobry pomysł?- zapytałam, jednak odpowiedziała mi tylko cisza.- Tom? No błagam, nie mów, że teraz będziesz się na mnie gniewał.
-Nie gniewam się, tylko...
-Tylko co?- zapytałam i przerwałam wykonywaną czynność.
-Tylko że nie będziemy mogli więcej rozmawiać.
-Co?- zapytałam lekko przestraszona.
-Pewnie będę miał zmieniony głos, ale Liga ma obawy, że poznasz mnie po sposobie mówienia.
-Co?! O czym ty mówisz? Proszę, nie odchodź. Tom? Słuchasz mnie?- byłam tak przejęta tym, że odchodzi, że nawet nie zwróciłam uwagi na informację o "Lidze".- Jeżeli będziesz odpowiadał tylko tak, nie lub nie wiem, to nie będę miała jak poznać twojego stylu mówienia, prawda?
-W sumie tak. Ale na razie muszę zniknąć. Obiecuję, że jeszcze się spotkamy. Żegnaj.
-Skoro jeszcze się spotkamy to czemu mówisz żegnaj? Powiedz lepiej do zobaczenia, bo w tym zawarta jest obietnica przyszłego spotkania.- poczułam jak pojedyncza łza spływa mi po poliku. Nawet nie wiem, czemu tak się czuję.
-Tak więc do zobaczenia.
-Do zobaczenia.- odpowiedziałam i znów poczułam tą dziwną pustkę, którą poczułam podczas jego pierwszego odejścia. Nie wiem już co mam myśleć...-Czy mogę prosić cię o jeszcze jedną rzecz?
-Zależy o jaką rzecz ci chodzi.
-Co to jest ta Liga?
-To stowarzyszenie półżywych, umarłych i istot boskich, które zajmuje się zachowaniem równowagi i spokoju w obu światach.
-Nic nie rozumiem...- odpowiedziałam zdezorientowana.
-Na to, to już nic nie poradzę. Znikam.- postałam jeszcze z 5 minut na środku pokoju. Po tym czasie ocknęłam się i ruszyłam do kuchni. Sięgnęłam do lodówki po jajka i boczek, a z szafki wyciągnęłam patelnię. Kiedy rozgrzewała się patelnia, a ja kończyłam kroić boczek na małe kawałki do kuchni wszedł Kentin.
-Mmm, a co to tak ładnie pachnie?- zapytał z rozmarzoną miną.
-Chciałam jakoś przeprosić za wczoraj.- uśmiechnęłam się nieco sztucznie, jednak Ketin nie zauważył tego.- Także postanowiłam zrobić jajecznicę. Mam nadzieje, że ciągle ją lubisz. A teraz nie stój tak, tylko wyciągaj talerze, szklanki, zaraz będziemy jeść.- Wbiłam na patelnię jajka, dodałam boczek i doprawiłam. Po jakiś 5 minutach siedzieliśmy naprzeciwko siebie i pałaszowaliśmy nasze porcję.
-Przypomnisz mi jak nazywa się nasza szkoła?- zapytał nagle Kentin.
-Słodki Amoris.
-Trochę dziwna nazwa dla szkoły.- zauważył. Wzruszyłam ramionami.
-Można się przyzwyczaić. Będziemy musieli iść do Nataniela, żebyś podpisał jeszcze jakieś papiery. Każdy uczeń, który przychodził do tej szkoły musiał przez to przejść.- Spojrzałam na zegarek. Była 7:45.- Dobra, musimy już wyjść, żeby zdążyć na czas. Gotowy na pierwszy dzień w szkole?
-Nie za bardzo.
Próg szkoły przekroczyliśmy równo o 7:56. Kentin rozejrzał się niepewnie.
-Dziwnie widzieć szkołę w której nie ma tak wielkiej dyscypliny...- odezwał się.- Więc, gdzie znajdę tego Nataniela?
-Prosto korytarzem, drugie drzwi na prawo. Pamiętaj, żeby najpierw zapukać strasznie się za to wkurza. Ale co zrobić to już taki typ.
-A ty ze mną nie idziesz?- zapytał lekko zdziwiony Kentin.
-Nie. Muszę jeszcze coś załatwić. Spotkamy się później.- Uśmiechnęłam się pocieszająco i popatrzyłam jak kieruje się w stronę, gdzie go nakierowałam. Dobra, teraz trzeba znaleźć bliźniaków. Odwróciłam się w stronę drzwi i... BUM! Upadłam na podłogę, uderzając się lekko w głowę. Chwyciłam się za tył głowy, gdy zobaczyłam wyciągniętą do mnie dłoń. Przejechałam spojrzeniem od dłoni, przez rękę i tułów aż do twarzy i pięknych niebieskich oczu.
-Prze... Przepraszam, nie zauważyłam cię. Zamyśliłam się.- wyjąkałam zawstydzona.
-Musisz przyznać, że często ci się to zdarza.- powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Armin.
-A za to ty musisz przyznać, że często zdarza ci się być wrednym.- odgryzłam się.
-Pomóc ci wstać czy nie? Ręka mi trochę drętwieje.
-Och, skoro już tak bardzo chcesz pomóc...- złapałam jego dłoń i podciągnęłam się z taką siłą, że czarnowłosy ledwie utrzymał się na nogach.- Ale nawet cieszę się, że cie widzę... Czy moglibyśmy gdzieś porozmawiać?
-Jas...- zaczął Armin, jednak przerwał mu dzwonek. Kiedy hałas ucichł, dokończył.- Jasne. Spotkajmy się na klatce schodowej po tej lekcji.
-Z wielką chęcią.- odpowiedziałam z uśmiechem i rozeszliśmy się w swoją stronę. Kiedy weszłam do sali okazało się, że Kentin będzie razem ze mną chodził do klasy. Usiadłam na swoim miejscu obok Violetty i w tym samym czasie do klasy wszedł nauczyciel. Nawet nie jestem pewna co to była za lekcja... Chyba matematyka, bo rysowali coś na tablicy. Cały czas siedziałam jak na szpilkach, czekając na upragniony dzwonek i spotkanie z Arminem. Kiedy w końcu zadzwonił w ekspresowym tempie spakowałam  się i poszłam na klatkę schodową. Usiadłam na schodach i rozglądałam się za czarnowłosym. Po 5 minutach zobaczyłam go na drugim końcu korytarza jak rozmawia z Irys. Odkąd dowiedziałam się, że też podoba jej się Armin moja sympatia do niej mocno spadła. Okropnie zła i smutna zaszyłam się w łazience i nie wychodziłam z niej aż do końca przerwy. Przez cały dzień unikałam Armina, straciłam jakąkolwiek chęć rozmowy z nim. Jak bardzo przydałby się teraz Tom...
-Hej, co się stało?- zapytała Viola na jednej z lekcji.
-Ni... Nic się nie stało.- odpowiedziałam wyrwana nagle z rozmyślań.
-Przecież widzę, że jest coś nie tak. Ale jak nie chcesz to nie mów. Mogę ci coś zaproponować?
-A co takiego?- zapytałam z niechęcią wypisaną na twarzy.
-Kup książkę. Kiedy wczujesz się w bohatera, przestaniesz zamartwiać się swoimi problemami. Mi to zawsze poprawia humor.- powiedziała Violetta z lekkim uśmiechem. Szybko napisała coś na kartce i podała mi ją.- To adres mojej ulubionej księgarni. Na pewno znajdziesz coś dla siebie.
-Dziękuję. Z pewnością zajrzę do niej jeszcze dziś.- wzięłam karteczkę i przeczytałam: "Ulica Majowa 33, pierwsze piętro". Uśmiechnęłam się. W końcu będę mogła zająć się czymś innym. Ze szkoły ulotniłam się bardzo szybko, nie czekając na brata. Na 90% byłam pewna, że jest z Alexym, a skoro tak, to i z Arminem, a tego z kolei miałam po dziurki w nosie. Wiem, może powinnam najpierw się dowiedzieć czemu nie przyszedł, ale taka już jestem, że przywiązuję ogromną wagę do obietnic. W domu rzuciłam torbę na łózko, zamknęłam drzwi i ruszyłam do księgarni, uprzednio chowając klucze w donicy, aby Kentin nie musiał sterczeć na zewnątrz. Księgarnia była starym mieszkaniem przerobionym na sklep. Półki i regały były poustawiane wszędzie, tak że było naprawdę mało miejsca aby przejść. Tuż przy drzwiach znajdowała się kasa, a za nią stała miła z wyglądu staruszka. Jak sądzę była to właścicielka. Wszędzie można było wyczuć wszechogarniający zapach książek, starych, jak i nowych. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę działu z książkami młodzieżowymi. Chodziłam dookoła półki szukając czegoś, co mi się spodoba. Nagle w oko wpadła mi książka „Numery”. Nie rozglądając się sięgnęłam po jedyny egzemplarz powieści. W tym samym czasie jakiś chłopak też chciał wziąć tą książę, w efekcie czego zderzyliśmy się dłońmi. Natychmiast zabrałam swoją zmieszana, a nieznajomy powtórzył mój ruch.
-Wybacz zagapiłem się. Też chciałaś tą książkę?- usłyszałam przepiękny głos.
-Tak.- odpowiedziałam.- Sądzisz, że warto ją przeczytać?- zagadnęłam go, chyba jedynie po to, aby dłużej posłuchać jego głosu.
-Mam taką nadzieję. Kolega mi ją polecił.
-Dwóch czytających chłopaków? Rzadko spotykane w naszych czasach.- Uśmiechnęłam się do niego i w końcu spojrzałam na jego twarz. Czarne krótkie włosy stały leciutko trzymając się na żelu, a brązowe oczy dokładnie studiowały moją twarz. Chłopak był ode mnie wyższy, więc musiałam unosić głowę. Na jego usta powędrował delikatny uśmiech. 
-To prawda, ale czasem warto być innym. Inność znaczy niepowtarzalność, a każdy chce zostawić po sobie coś niepowtarzalnego. Rozgadałem się, prawda?
-Tylko trochę.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Prawie bym zapomniał. Jestem Adam, a ty?- posłał mi uśmiech i wyciągnął rękę.
-Julia.- odparłam i pokazałam uśmiech numer 6. Uścisnęłam jego dłoń, a on pocałował mnie w wierzch ręki. 
-Miło mi poznać.- powiedział puszczając moją dłoń.
-Czytający książki dżentelmen. Gdzieś ty się chował przez całe moje życie?- zaśmiałam się.
-Po drugiej stronie ulicy.
-Co?- zapytałam zdezorientowana.
-Mieszkam naprzeciwko, w internacie.- odpowiedział z uśmiechem. Pięknie, pewnie wziął mnie za jakąś wariatkę.
-Ah.- uśmiechnęłam się głupkowato.- Ja mieszkam na przedmieściach.- Na chwilę zapadła stresująca cisza. Adam spojrzał na wyświetlacz telefonu i lekko się skrzywił.
-Było mi naprawdę miło poznać, Julio, jednak muszę już iść. Czy mógłbym prosić o jakiś kontakt z tobą, gdybyś chciała podyskutować o książkach?- zapytał.
-Oczywiście.- odpowiedziałam i wpisałam do jego telefonu swój numer.- Będę czekać.- powiedziałam, wzięłam książkę i ruszyłam do kasy, próbując się nie odwracać. Ciekawe co z tego wyniknie...


------------------

Chyba trochę przesadziłam z tą pierwszą rozmową. Jakoś strasznie długa mi wyszła, a szczególnie pożegnanie ;_;

Cóż nie mam w sumie nic więcej do dodania z wyjątkiem zaproszenia do nowej zakładki "Przebudzenie". To mój porzucony pomysł, ale może akurat się spodoba ;P

Bardzo proszę o KOMENTARZE!

12 komentarzy:

  1. Informuję, że czytałam wczoraj, lecz było zbyt późno, bym dała radę skomentować, przepraszam :c
    Kurczę, zastanawia mnie Tom i to, co powiedział. Jaki plan, co za Liga? No weeeeź, ja chcę wiedzieć, a Ty tak się znęcasz :( Zaciekawiła mnie sprawa tego głosu i skąd się bierze...
    Uoo, Julia poznała Adama, a na dodatek mają podobny gust - książki. A propos, zauważyłam że główna bohaterka jest podobna z charakteru do Ciebie, mam rację? :D
    Właśnie, co z wyniknie z tego, że Julia go poznała? Wiadomym jest, że interesuje się Arminem (przy okazji kolejne podobieństwo =D), ale za to z Adamem również łapie dobry kontakt.
    Czekam na następny rozdział, ale mam nadzieję, że nie trzeba będzie tak długo go tak długo wyczekiwać, prawda? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to jest za plan to jeszcze sama nie wiem, ciągle nad tym kombinuję :D
      Liga? Odpowiedź była w rozdziale: Jest to stowarzyszenie półżywych, umarłych i istot boskich, które zajmuje się zachowaniem spokoju i równowagi w obu światach ;P
      Nie ważne jak bardzo bym się starała i tak wychodzi, że bohaterka posiada moje cechy xd Więc owszem, masz rację :D
      Adama wymyśliłam już jakiś czas temu, ale postanowiłam nadać mu nową rolę w opowiadaniu i mam nadzieję, że uda mi się Was zaskoczyć :D Dlatego wszelakie domysły proszę zostawić dla siebie, żeby inni się nie domyślali (może chociaż część z Was się tego nie spodziewa xd).
      W sumie to mam już gotowy pomysł co będzie w piątym rozdziale, ale znowu będzie za krótki i będę musiała jeszcze coś do kombinować... Teraz zaczyna mi się okres załatwiania szkół, zaświadczeń i tej całej papierkowej roboty, więc postaram się, ale niczego nie obiecuję :D

      Usuń
  2. Bardzo przepraszam, że komentarz dopiero teraz, ale prawie w ogóle ostatnio nie zaglądałam na neta, ponieważ (tak, będę się tłumaczyć xD) cały czas jeździłam z koleżankami na rolki i wracałam dopiero pod wieczór, więc nie miałam za bardzo czasu.
    Co do rozdziału, to naprawdę ciekawy. Chcem wiedzieć co z tego wyniknie, więc pisz rozdział a to już xO
    Męczy mnie, o co chodziło z tym planem...No jaki plan do jasnej ciasnej!
    Już wspominałam chyba, że czekam na next, więc mogę życzyć tylko weny :)

    A co do tego opowiadania z zakładce "Przebudzenie" to naprawdę superowe. Dlaczego ja nie umiem pisać tak jak tyyy! Zycie jest niesprawiedliwe ;_; Daj mi chociaż troszkę swojego talentu...Plose :-]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak wielką przyjemność mi sprawiłaś, pisząc ten komentarz :D A już myślałam, że wszyscy o mnie zapomnieli ;c
      Ale no cóż, cieszę się, że nadal jesteś ze mną ;P
      A myślisz, że mnie nie męczy? Ja jeszcze tego planu nie wymyśliłam, choć to jest (a przynajmniej ma być) jeden z najważniejszych elementów w opowiadaniu xd
      Cieszę się, że rozdział się spodobał i dziękuję za życzenia ;)

      Naprawdę ci się podoba? To bardzo się cieszę :D Ale kiedy próbowałam pisać dalej, jakieś takie nijakie i dziwne mi wychodziło >.> Życie jest bardzo sprawiedliwe! Ty masz znajomych, a ja... książki xd A jak podzielę się z Tobą talentem, to ty podzielisz się ze mną koleżankami? xD

      Usuń
    2. O.o Ktoś cieszy się z moich odwiedzin. Jak miło *_*

      A ty myślisz, że mam koleżanki? No dobra, mam kilka xD
      Jak oddasz mi swój talent, to ja oddam ci koleżanki, dom (razem z ojcem) i kota...Chociaż nie, kota nie xD
      Masz ogromny talent kobieto i wbij to do tej swojej uzależnionej(?) od książek łepetyny (xD). Uwielbiam to, jak piszesz.
      P.S.Zapraszam na rozdział u mnie :)

      Usuń
  3. Kiedy będzie next? Bo bardzo się niecierpliwię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minęło zaledwie 9 dni D:
      Daj mi chwilę czasu, bo jestem dość zabieganą osobą xd
      Z jednej strony mam poprawianie ocen, sprawdziany a z drugiej podania, konkurs i warsztaty ;P
      Ale chyba w końcu udało mi się wymyślić ten plan! :D
      Mam nadzieję, że cieszysz się z tego jak ja ;] Tak więc, proszę o jeszcze trochę czasu...

      Usuń
    2. A zresztą dla kogo mam pisać? Dla dwóch osób? ;c

      Usuń
    3. Mnie policz jako razy dwa, a nawet trzy, bo baaaardzo kocham twojego bloga :)
      Nie powinnaś myśleć o tym, ile osób czyta. Pisać powinnaś dla siebie i nie zwracać uwagi na to, ile osób czyta. Pamiętaj, że ja zawsze będę twoją czytelniczką c:

      Usuń
    4. Staram się na to nie patrzeć, bo bez pisania bym nie wytrzymała, ale kiedy spojrzę ile miałam czytelników na tamtym blogu, a ile mam teraz, to aż zaczynam się tym dołować ;c
      Pamiętam, pamiętam, tak jak ty pamiętaj, że ja też cię nie opuszczę ;]

      Usuń
    5. Mnie także opuściło kilka czytelniczek, więc doskonale cię rozumiem. Jednak ja biorę pod uwagę też to, że kilka czytelniczek ze mną zostało i że muszę pisać przynajmniej dla nich :)
      Bardzo się cisze, że pamiętasz i że także ze mną zostaniesz :D

      Usuń
  4. Dlaczego mam dziwne przeczycie, że Adam i Tom to ta sama osoba O_o
    Rozdział cudny :D

    OdpowiedzUsuń