środa, 16 lipca 2014

Rozdział VII Praca

Obudziłam się, gdy słońce wisiało już wysoko na niebie. Rozciągnęłam się i ziewnęłam. Ah, sobota. Jedyny dzień, kiedy można się wyspać. Na godzinę czternastą jestem umówiona na rozmowę o pracę. Spojrzałam na zegarek wiszący naprzeciwko mojego łóżka. 10:14. Chyba czas już wstawać. Muszę jeszcze wysłuchać gadaniny Kentina. Ogarnęłam się na szybko i zeszłam do kuchni. Przy stole siedział mój brat. Jadł spokojnie śniadanie, nawet na mnie nie spoglądając.
-Hej.- przywitałam się. Nie zrobił absolutnie nic. Dalej jadł swoje płatki. Westchnęłam.- Wiem, że jesteś na mnie zły i...
-Cicho.- przerwał mi.- Nie jest ważne czy jestem zły czy nie. Nie rozumiesz, że się o ciebie martwię? Wychodzisz gdzieś i wracasz po kilku godzinach, a ja nie mam pojęcia co się z tobą dzieje. I czekam. Czekam do późna w nocy, aż usłyszę zamykające się drzwi. Dopiero wtedy jestem w stanie zasnąć. Nie rozumiesz tego?!- coraz bardziej unosił głos, a ja nie byłam w stanie nic powiedzieć.- A gdyby coś ci się stało? Gdyby ktoś cię porwał, albo potrącił by cię samochód? Ja nie miałbym o tym pojęcia i czekałbym. Czekałbym do rana, a później objechałbym wszystkie szpitale, aby sprawdzić czy tam jesteś. Dlatego proszę... Proszę nie rób tak nigdy więcej. Albo chociaż zadzwoń, że nic ci nie jest...
-Prze... Przepraszam cię. Nie miałam pojęcia co czujesz.- Wydukałam.- Przez tak długi okres byłam sama, że nie umiem sobie uświadomić jak bardzo cierpisz... Przepraszam.- Podeszłam do chłopaka i  mocno go przytuliłam. Odwzajemnił uścisk.
-Idę dzisiaj na rozmowę kwalifikacyjną. Nie wrócę późno. Obiecuję.- powiedziałam.
-Kiedy wychodzisz?- zapytał.
-Mam tam być o 14, więc pewnie wyjdę jakieś pół godziny wcześniej.- Ketin zaśmiał się cicho.- Co?
-Zawsze punktualna. Zawsze. Chyba, że chodzi o powrót do domu.
-Oj tam, oj tam. Już nie przesadzaj. O której obiad?
-16. Nie spóźnij się.- pogroził mi lekko palcem i wrócił do jedzenia płatków.
-Dobrze mamo.- odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Nie przeginaj.- upomniał mnie ostrzegawczo Kentin, ale nie zrobiło to na mnie dużego wrażenia. W 10 minut pochłonęłam swoją porcję płatków owsianych i wróciłam do swojego pokoju. Weszłam szybko na fejsa, poklikałam na różne strony. Kiedy zostało mi półtorej godziny do spotkania, wyłączyłam laptopa. Wzięłam prysznic i przez następne kilkanaście minut suszyłam włosy, które związałam w kitkę na boku, a włosy przełożyłam przez ramię. Grzywkę uczesałam na prawo i popsikałam ją lekko lakierem. Wyszłam z łazienki obwiązana ręcznikiem i otworzyłam szafę. Czytałam gdzieś, że kobieta spędza średnio 2 lata całego życia na wybieranie w co ma się ubrać. Tylko tyle? Wyjęłam moje ulubione dżinsy i do tego szarą koszulkę na ramiączkach z dziwnymi napisami, nie do odczytania. Zadowolona z mojego wyglądu wyszłam z pokoju. W przedpokoju zgarnęłam czarne trampki i krzyknęłam, że wychodzę. Skierowałam się w stronę centrum. Szłam lekko tanecznym krokiem szczęśliwa z życia jak nigdy. Mój brat wrócił, to po pierwsze. Po drugie poznałam świetnego faceta. Po trzecie za chwilę dostanę wymarzoną pracę. Rozmowa kwalifikacyjna ma być tylko formalnością. A po czwarte już za miesiąc wakacje! Nuciłam sobie pod nosem wszystko co tylko przyszło mi do głowy. Gdy byłam już prawie na miejscu usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i poczułam, że mój dobry nastrój znikł. Zatrzymał się w odległości jednego metra, jakby bał się, że zaraz ucieknę. Prawdę mówiąc, miałam na to wielką ochotę.
-Strasznie trudno cię dogonić. Jesteś pewna, że nie chcesz zostać biegaczką?- próbował rozluźnić atmosferę. Jednak kąciki moich ust nawet nie drgnęły.
-Czego chcesz?- zapytałam prosto z mostu, patrząc ze złością w te niebieskie oczy w których jeszcze tydzień temu byłam zauroczona.- Śpieszę się.- słysząc mój ostry ton stracił trochę wigoru.
-Ja... Ja chciałem porozmawiać.
-Nie jestem pewna, czy mamy w ogóle o czym rozmawiać. Zresztą jak przed chwilą powiedziałam, śpieszę się.
-Julio... Proszę cię, wysłuchaj mnie.- mówił coraz bardziej błagalnym głosem. Czułam, że zaraz się zgodzę, ale wtedy przypomniałam sobie, jak mnie olewał i na nowo rozkwitła we mnie złość na niego.
-Nie.- odparłam.
-Nie?
-Nie. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego! Nie mam zamiaru cię słuchać, oglądać cię. Zostaw mnie w spokoju!- ostatnie zdanie wykrzyczałam mu prosto w twarz, patrząc na niego wręcz z nienawiścią. Odwróciłam się chcąc zakończyć tą rozmowę jak najszybciej. Zrobiłam krok, ale w tym samym czasie Armin złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. W pierwszej chwili chciałam wyrwać się z jego objęć, ale on tylko jeszcze mocniej przycisnął mnie do siebie. Zrezygnowana opuściłam ręce i czekałam na jego ruch. Czułam jego oddech na moim karku. Jeszcze tydzień wcześniej tuliłabym się do niego z całej siły. Jeszcze tydzień wcześniej miękłyby mi nogi. Jeszcze tydzień wcześniej coś czułam do tego chłopaka. A teraz czuję, jakby to uczucie ze mnie wyleciało. Jak mogę kochać kogoś, kto nie umie dotrzymywać obietnic?! Jak mogę kochać kogoś, gdy nie wiem, czy mogę mu ufać? Gdy miałam podjąć kolejną próbę uwolnienia się, usłyszałam szept.
-Julio... Ja... Ja wiem, że zrobiłem źle. Ale uwierz mi miałem ważny powód... Wiem, że twoje zaufanie do mnie spadło straszliwie nisko, ale mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz... To nie jest tak łatwo wytłumaczyć... Ale Boże, Julio... Ja nie mogę żyć bez ciebie. Bez twojego śmiechu, bez twoich pięknych oczu... Julio... Dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko...
-Wszystko?- zapytałam, przerywając ten monolog. Armin odsunął się na tyle, aby spojrzeć mi prosto w oczy.
-Wszystko.- zapewnił. Jego oczy były takie szczere, ale jeszcze nie mogłam mu wybaczyć. Jeszcze nie. Spuściłam wzrok wpatrując się w czubki moich butów.
-Puść mnie.- szepnęłam. Wiedziałam, że jego twarz wykrzywia teraz ból, a ja nie miałam tyle odwagi, aby znów na niego spojrzeć. Poluźnił trochę chwyt, dzięki czemu udało mi się wyswobodzić. Odeszłam nie oglądając się. Wiem, że powinnam dać mu szansę... Choćby cień nadziei, że kiedyś może być tak jak dawniej. Ale ja wszystko zepsułam. Czuję, że tymi dwoma słowami stworzyłam przepaść, której już nie da się przeskoczyć.
***
-Dzień dobry.- przywitałam się grzecznie i uśmiechnęłam lekko. Miałam przed sobą 30-latka o blond włosach i niebieskich oczach. Uśmiechał się do mnie przyjaźnie. 
-Dzień dobry. Czy ty jesteś przyjaciółką Rozalii?
-Tak.
-Świetnie. I jak podoba ci się to miejsce?
-Jest tu bardzo ładnie. Bardzo dobra lokalizacja. Blisko centrum i nad jeziorem.- Chyba ucieszyła go ta odpowiedź, bo uśmiechnął się nieco szerzej.
-Cieszę się, że będziesz z nami pracować. Już od dłuższego czasu szukałem kogoś. A teraz jeszcze zaczyna się okres wakacyjny, więc tym bardziej potrzeba nam instruktorów. Czy pracowałaś kiedyś w tym zawodzie?
-Nie, jeszcze nigdy. Ale często korzystałam z tej rozrywki i doskonale znam wszystkie zabezpieczenia. Ze sprzętu korzystam sprawnie i szybko. Potrafię świetnie dogadywać się z dziećmi jak i z dorosłymi.- Nie wiedziałam co jeszcze mogłabym dodać, więc zamilkłam, czekając na werdykt.
-Ha, ha. Widzę, że mam tu do czynienia z osobą doskonale nadającą się do tej pracy. Cóż, pozostaje mi powitać cię na naszym pokładzie.- wstał, więc i ja wstałam. Podaliśmy sobie ręce jako znak zawarcia umowy.- Odbędziesz dzisiaj dzień próbny pod okiem jednego z naszych instruktorów. Jeśli dobrze się sprawisz, jutro będziemy mogli podpisać umowę.
-Dziękuję bardzo.- starałam zachowywać się jak profesjonalistka, ale słabo mi to wychodziło. Na twarz ciągle próbował i wyjść wielki uśmiech.
-Oh, czuję, że praca z tobą będzie przyjemnością. Proszę, abyś ubrała uprzęż i przeszła pod tor treningowy, ja tymczasem pójdę po instruktora, który wprowadzi cię w szczegóły.- wyszliśmy z jego biura, po czym rozeszliśmy się. W budce pracowników poznałam Anitę. Była to 20-latka, która pracowała tu już od początku, czyli dwóch lat. Miała krótkie blond włosy, szare oczy i bardzo miły wyraz twarzy. Porozmawiałam z nią chwilę o innych pracownikach, po czym ulotniłam się w miejsce wskazane przez kierownika. Napisałam szybko Kentinowi, że wrócę później. Nie chce, żeby znowu się martwił. Czekałam niecałą minutę, gdy ktoś się do mnie zwrócił.
-Hej, to ty jesteś ta nowa?- odwróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam bardzo przystojnego faceta na oko ma jakieś 35 lat. Naprawdę trudno go opisać, ale ma w sobie... to coś. Mówił z amerykańskim akcentem, który łatwo można było wychwycić.
-Tak, to ja. Julia.- przedstawiłam się.
-Dean. Miło mi poznać.- uścisnęliśmy sobie ręce.
-Masz dziwny akcent. Skąd jesteś? Oczywiście, jeśli mogę wiedzieć.
-To żadna tajemnica. Urodziłem się w Teksasie. Moi rodzice byli Polakami, więc postanowiłem poznać ten piękny kraj. Przeprowadziłem się tu w wieku 30 lat. Na szczęście polskiego uczyłem się już wcześniej, wiec nie mam problemu z komunikacją.- uśmiechnął się do mnie uwodzicielsko. Chwila... Czy Anita mi o nim nie wspominała? Chyba coś o tym, że jest typowym kasanową. Z takim wyglądem w sumie wcale się nie dziwie. Przeszliśmy razem wszystkie trasy, rozmawiając przy tym i śmiejąc się. Dean pokazywał mi, jak mam asekurować klientów, którzy zapłacą za to, że będę przechodziła ten tor z nimi. Następnie wróciliśmy do budki pracowników, skąd miałam odebrać mojego pierwszego klienta i przeszkolić go. Jednak nikt nie przyszedł do 17 nikt nie przyszedł.
-Niestety, są czasem takie dni. Ale jestem pewien, że jutro będziesz miała ręce pełne roboty.- powiedział Dean ściągając kask i poprawiając swoje włosy.
-Czyli dostaje pozytywną ocenę?- zapytałam, robiąc oczy Kota w butach.
-Of course. Świetnie nadajesz się do tej roboty. A teraz zmykaj już do domu.- uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym ruszyłam w stronę swojego domu, uprzednio zdejmując kask i uprząż. Sądzę, że będę się z nim świetnie dogadywać. Zostało mi już tylko kilka przecznic i będę w domu. Nagle usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. Czy nie można przejść się ulicą w spokoju?! Spojrzałam w stronę, skąd dobiegał głos i od razu uśmiechnęłam się. W moją stronę szedł bardzo przystojny chłopak o imieniu Adam.
-Cześć.- zagadnęłam.
-Witaj.- odparł.-Właśnie zamierzałem cię odwiedzić.
-Naprawdę?- zapytałam zaskoczona.
-Tak.- uśmiechnął się tajemniczo.- Przechodziłem obok pewnego sklepu i zauważyłem rzecz, która na pewno ci się spodoba. Patrząc na nią od razu pomyślałem o tobie.- Adam sięgnął do kieszeni i wyciągnął małe pudełeczko owinięte niebieską wstążeczką. Położył mi je na dłoni i popatrzył na mnie wyczekująco. Delikatnie rozwiązałam wstążkę i otworzyłam pudełko. Zamarłam z zachwytu. Miałam przed sobą złoty naszyjnik ze znakiem nieskończoności wypełniony małymi diamencikami.
-Dzie... Dziękuję. Jest cudowny.- szepnęłam nie mogąc oderwać od niego wzroku.
-Mogę?- zapytał swym cudnym głosem.
-Oczywiście.- podałam mu naszyjnik i odwróciłam się tyłem. Przeszedł mnie dreszcz, gdy musnął palcami moją skórę na karku, odgarniając mi włosy. Po chwili miałam już ozdobę na szyi. Spojrzałam w oczy chłopaka. Ah, jakbym chciałam rzucić mu się teraz w ramiona. Pewnie stałabym tam w nieskończoność, gdy usłyszałam dzwonek telefonu. Jednak, to nie był mój, tylko Adama. Chłopak wyciągnął telefon i odebrał.
-Halo? No, jestem, jestem... Czy to jest naprawdę takie pilne?  No... No... Dobra, już idę...- rozłączył się i spojrzał na mnie przepraszająco.- Wybacz, ale jestem potrzebny.
-Rozumiem. Pogadamy innym razem.- oczywiście, jeśli będzie następny raz, dodałam w myślach.
-To... Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.- popatrzyłam chwilę jak odchodzi i ruszyłam w stronę domu. Byłam szczęśliwa, bardzo szczęśliwa. Szłam w podskokach, zostawiając w niepamięci niefortunne spotkanie z Arminem, co chwilę dotykając naszyjnika. To był dobry dzień.

-------------------------
Siemanko! :D
Tak więc oto jest upragniony (przez Was i przeze mnie) rozdział :]
W sobotę wieczorem będzie kolejny rozdział, który mam już napisany. Później znikam na tydzień, bo wyjeżdżam. Mam jedną prośbę odnośnie zbliżającego się rozdziału. Czytajcie go powoli... Słowo po słowie. Inaczej nie będzie tego efektu o który mi chodzi xd Tak wiem jeszcze bardziej Wam teraz mieszam, ale chce żeby to było coś :D I mam nadzieję, że to serio będzie coś, bo inaczej wyjdzie na to, że zapowiadam, zapowiadam, a tu kicha ;_; Ale bądźmy dobrej myśli ;]
W Bohaterach macie zdjęcia Anity i Deana, jeśli rozpoznacie Deana to będę przeszczęśliwa xD
Widzimy się w sobotę z nextem! :D
Ciał! ;)

11 komentarzy:

  1. Uuuuuu... Armin to jakiś "Strażnik Teksasu" ? :D
    Super, Ale krrrrrróttttttkiiiiiii :(
    Idę zdrzemnąć się w stodole :D
    ~Wiedźma~ Twoja Kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strażnik Teksasu? xD Niby czemu?
      Wiem, że krótki wyszedł, ale bardzo mi zależało, żeby zakończyć dokładnie w tym momencie, a czemu to dowiecie się w sobotę :P
      Na dodatek, żeby ten kolejny był w sobotę to musiałam ten wstawić jak najszybciej i nie chciało mi się opisywać ich rozmów i takie tam xd
      Miłej drzemki :D

      Usuń
    2. Strażnik czegoś tam coś. Coś po prostu magicznego.
      Dziękuję, ale drzemka dobiegła końca! Następna jest za 250 lat. :D
      ~Wiedźma~

      Usuń
  2. Superowy rozdział ^.^ Tylko mógł być nieco dłuższy ale liczę, że do soboty przeżyję :P
    I nie mogę się doczekać rozwiązania zagadki :)
    Ogólnie liczyłam, że pisanie toku myślenia mojej dedukcji będzie nieco prostsze, a tu piszę piszę i nadal to wygląda h*$@wo -.- Ale liczę skończyć przed wstawieniem kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwiązanie zagadki będzie w rozdziale IX, więc nie musisz się śpieszyć :D
      A za ten co będzie w sobotę możecie winić Murakaniego (chyba dobrze napisałam xd), bo od niego wzięłam pomysł :P
      A dlaczego taki krótki to napisałam już wyżej :) Bardzo się śpieszyłam, a i tak dodałam z opóźnieniem xd
      Wytłumaczenie toku swojego rozumowania zawsze jest trudne, ale ja wiem, że Tobie to się uda :D

      Usuń
  3. Taki ładny komentarz miałam i się nie wysłał :( i muszę jeszcze raz pisać :(

    Ale się pośpieszyłam, bo jak wiem, że ktoś tam choćby na końcu świata we mnie wierzy to mi nagle sił przybywa i jestem w stanie góry przenosić :P Dlatego skończyłam i wysłałam moje "wypociny", które zajęły mi ze 7 stron w Wordzie O_o
    Najbardziej mnie zastanawia cały ten plan i to czy on został wymyślony. W czasie mojego śledztwa gdzieś mi się obiło o oczy, że jeszcze na początku go nie było. Dlatego mam nadzieję, że plan będzie powalający tak samo jak cała twoja twórczość ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plan... O kur...cze. Zapomniałam o nim xD
      To teraz mnie zagięłaś xd
      Ale spokojnie, mam cały tydzień. Ale wtopa xD
      Skończyłam czytać twoje teorie i wow, na serio ci się chciało? ;P
      Dobra, spróbuję coś napisać w czasie mojej nieobecności i wymyślić ten plan, na którym ma opierać się całe opowiadanie xd

      Usuń
    2. Jej!!! Zagięła Cię piętnastoletnia psychopatka XD
      Jeśli chodzi o wyginanie ludzi to moja jedna z ulubionych zajęć :P
      Kur...cze zapomniałam co chciałam wcześniej napisać.... A już pamiętam. Buhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha (Tak, tak jestem stuknięta na mózg :P )

      Czy chciało mi się pisać jakieś 7 stron? Na początku NIE!!! Ale jak napisałaś, że jestem już blisko rozwiązania zagadki to mówię sobie "Skoro jestem dobra w dedukcji, to może się trochę zagłębie w temat i może rozwiążę zagadkę tak jak Scooby-Doo (tak naoglądałam się go w dzieciństwie)" No i jakoś zaczęłam wszystko wraz z komentarzami, czytać, analizować, coś nieco kopiować do notatnika. Potem czas na wnioski i teorie. Później mi się odechciało i kilka dni nie zrobiłam nic, ale jak przeczytałam, że we mnie wierzysz to, wzięłam się w garść i z uśmiechem na ustach ogarnęłam te gryzmoły ^.^
      Ja tak zawsze mam, że na początku mam mega plany które chcę zrealizować, potem olewam je po kilku dniach, ale jak komuś coś obiecałam lub ktoś we mnie wierzy to zrobię, to choćbym miała polecieć na smoczku na koniec świata i jeszcze dalej :P

      Usuń
  4. Yey! Dzisiaj kolejny rozdzialik, a takemocjonująco go zapowiedziałaś, że się nie doczekam :'(
    Wracając, rozdział cudny, tylko szkoda mi Armina. W gruncie rzeczy wolałabym, żeby to z nim była Julia, bo mam okropne podejrzenia co do Adama :c
    Armin! Weź coś zrób, żeby ona cię znowu chciała! :P
    I Kentin taki słodki... Martwi się o siostrę - kurczę, brałabym XD
    Pozostaje mi czekać, mam nadzieję, że za parenaście minut będzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadzieję możesz mieć, ale rozdział dodam jak najpóźniej. Czemu? Bo mogę xD *szatański śmiech*
      Adam wcale nie jest aż taki zły, zobaczysz już niedługo :D
      Ale no weźcie, ja się tak wysilam, aby stworzyć najwspanialszego chłopaka pod słońcem, a wy i tak wolicie Armina xd
      Bez obaw, rozdział na pewno będzie jeszcze dzisiaj :P

      Usuń
    2. Więc do północy będę kontrolować przez telefon, czy już wstawiłaś :P
      No co? Strasznie mi żel się robi Armina, dkatego tak napisałam. A Adam jest bardzo słodki i wgl i w tym mi coś nie pasi xD

      Usuń